|
Spełnionych marzeń napisany wzór
Stanisławowska Warszawa, Saska Kępa z szalonym, zielonym bzem i tunele metra, w których można dotknąć gwiazd – to ledwie garść obrazów, które były udziałem członków koła teatralnego, uczestniczących w wycieczce „Warszawa na bis” 24 - 25 maja 2017 r. Zeszłoroczny pobyt w Warszawie, pełen niezwykłych wrażeń, zostawił w uczniach pewien (twórczy) niedosyt – przynajmniej kilku ważnych miejsc nie udało się odwiedzić, a i musicali w życiu człowieka przecież nigdy za wiele. Z kolejnymi miesiącami roku szkolnego i kolejnymi spektaklami muzycznymi przygotowywanymi przez koło teatralne ZSP, ów niedosyt przeradzał się w chęć kolejnego wyjazdu. Zastanawiano się nad Gdynią, gdzie w Teatrze Muzycznym można zobaczyć choćby „Dzwonnika z Notre Dame” czy musicalową adaptację „Lalki” Bolesława Prusa, ale gdy okazało się, że w maju będzie można w Warszawie obejrzeć słynny musical „Metro” ( który obchodzi już 25 urodziny!) sprawa była jasna! 15 członków koła teatralnego ( także świeżo upieczonych absolwentów ZSP) ruszyło (samolotem!) do Stolicy, by chłonąć historię, ubogacać serca niepowtarzalnymi wrażeniami i zanurzyć się w dźwiękach, tańcu i wirujących na scenie słowach.
Sercem wyjazdu były dwa musicale ( obejrzane w jedno popołudnie!) – wspomniane już „Metro” w Teatrze Buffo i ( schodząca po trzech latach z afisza) „Mamma Mia!” w Teatrze Muzycznym ROMA. Niezwykłe jest to, jak bardzo ( po 25 latach od premiery) „Metro” wciąż potrafi oddziaływać – zmieniają się obsady, zmieniają się realia otaczającego nas świata, ale nie zmieniają się marzenia młodych ludzi, nie zmienia się ta ( czasem zuchwała) nadzieja, że da się jednak podbić świat. Bardzo piękny był ten czas w Buffo, gdy można było na nowo uwierzyć i we własne marzenia, a dźwięki „Wieży Babel”, „Szyby” czy „Chcę być Kopciuszkiem” wpadały do serca i pewnie długo stamtąd nie wyjdą. „Mamma Mia!” to zupełnie inna historia – dużo „lżejsza”, słoneczniejsza, ale wpadająca w serce równie mocno jak „Metro”. Dla części grupy musical z piosenkami ABBY był prawdziwie „na bis” (udało im się obejrzeć go już rok temu po raz pierwszy). Nie było na widowni w teatrze ROMA chyba nikogo, kto nie dałby się porwać gorącym, wakacyjnym rytmom i na teatralnych „napisach końcowych” i my śpiewaliśmy głośno po - finałowe „Waterloo” z całych sił.
Wycieczka do Warszawy była wyjazdem typu „m - m” – muzea i musicale. Ten pierwszy człon to przede wszystkim bardzo udane wizyty w Zamku Królewskim i Muzeum Narodowym. W obu miejscach zwiedzanie odbyło się na zasadzie lekcji muzealnych, a obok wiedzy, uczestnicy dostali garść anegdot z epoki stanisławowskiej i czasu zaborów. Szczególnie cenna była nauka „czytania” obrazów Jana Matejki – próba objęcia „Bitwy pod Grunwaldem”, karty do gry na „Konstytucji 3 Maja” i powstaniec styczniowy na „Rejtanie”. To tylko niektóre z punktów, które zrobiły na wszystkich duże wrażenie i wyczuliły oko na analizę malarstwa, nie tylko Matejkowego, co na pewno przyda się i w życiu, i na maturze.
Specjalną niespodzianką dla uczestników było zwiedzanie Stadionu Narodowego. Ta wizyta zrobiła duże wrażenie na wszystkich – nawet tych, którzy nie są wielkimi fanami sportu. Ogromny obiekt, piękne loże VIP i kilkanaście ciekawostek z organizacji EURO 2012 sprawiają, że na Stadion Narodowy naprawdę chce się wracać.
Jeden z tegorocznych spektakli naszego koła teatralnego oparty był na tekstach Agnieszki Osieckiej – nie sposób było więc nie jechać na Saską Kępę, zwłaszcza w roku 20. rocznicy śmierci Poetki. Maj na Saskiej Kępie pachniał „szalonym, zielonym bzem”, a sama Osiecka z pomnika przy ul. Francuskiej uśmiechała się tajemniczo nad fragmentem tekstu „Małgośki”.
Warszawa to miasto, którego się nie zwiedza – Warszawę się chłonie, Warszawę się przeżywa. Każda choćby chwila – i w Ogrodzie Saskim, i przy Grobie Nieznanego Żołnierza ( udało się nam być przy zmianie warty), w kościele Świętego Krzyża (gdzie spoczywa serce Chopina) i przy domu ks. Jana Twardowskiego, na Starówce wieczorem i nad Wisłą w pełnym słońcu – jest nie do zapomnienia.
Jeden z uczestników, który w Warszawie był „na bis”, tak opowiada o wycieczce: „Wyjazd do Warszawy był niezwykle emocjonującym i ekscytującym wydarzeniem. Dzięki temu mogłem wrócić wspomnieniami do wydarzeń sprzed roku, których tam doświadczyłem. Ujrzałem wiele nowych miejsc i zdobyłem wiedzę, która z pewnością zapulsuje w przyszłości na egzaminie maturalnym i w dorosłym życiu. Najbardziej ekscytujący był oczywiście musical MAMMA MIA!, który przeżyłem na nowo. Bardzo ciekawa była również wizyta na Stadionie Narodowym, gdzie zwiedziliśmy każdy kąt od loży Vipów po szatnie piłkarzy”.
Inny z uczniów, który pojechał po raz pierwszy, opowiada: „Najbardziej podobała mi się MAMMA MIA!. Słyszałem z opowieści, że jest mega, ale to trzeba samemu zobaczyć. Na równi z MAMMA MIA! stawiam również niespodziankę i wiele niezapomnianych wrażeń z Narodowego! Ogólnie całą atmosfera panującą na wycieczce była mega!”; a jedna z absolwentek dodaje: „Wycieczka krótka, ale za to bardzo treściwa, a to za sprawą głównego kierownika i organizatora zamieszania, którego tempo było trzykrotnie większe niż prędkość lecącego samolotu. Pewnie dlatego tak dużo miejsc zwiedziliśmy. Szkoda tylko, że nawet na wycieczce szkolnej potrafi przechrzcić z Wiktorii na Wikotrię, ale można się przyzwyczaić. Jedzie się jako Wiktoria wraca jako Wikotria [chodzi o literówkę na karcie pokładowej, dzięki czemu uczestniczka wzbogaciła się o nową ksywkę]”.
Mottem wyjazdu były słowa zaczerpnięte z musicalu „Metro” – „Spełnionych marzeń napiszemy wzór”. Radosne twarze, jasne spojrzenia i rozśpiewane gardła uczestników pozwalają sądzić, że ów wzór udało się napisać. Członkowie koła wrócili pełni zapału i szczęścia, można więc liczyć na kolejne około - musicalowe szkolne produkcje w następnym roku szkolnym. W drodze powrotnej uczestnicy zgodnie stwierdzili, że do Warszawy trzeba jeszcze raz wrócić – jest nadzieja, że i to marzenie spełni się muzycznie.
ks. Wojciech Koladyński
|